Monetyzacja w pełnopłatnych grach - rak toczący branżę

2017 rokiem lootboxów. I wiecie co jest smutne? Że tak naprawdę tylnymi drzwiami wprowadził je w dużej mierze Blizzard - swoimi skórkami do Overwatcha. Byłam jedną z osób przechodzących nad tym do porządku dziennego - "to tylko skórki, nie mają wpływu na grę, niech sobie będą". BŁĄD. Rzecz jasna myliłam się - niestety nie tylko ja. Bo oto rok później mamy czystego raka jakim jest akcja EA z Battlefrontem 2, czy otwieranie skrzynek na plaży w Normandii przed publicznością w Call of Duty WW2.

Ciekawe czy ostatni skandal z Battlefrontem obudzi konsumentów. Szczerze? Nie mam zbytnio na to nadziei. A wiecie dlaczego? Przykład: przychody Ubisoftu z mikrotransakcji przekroczyły te, jakie osiągają sprzedając pełne wersje gier.

I nie są sami... W przypadku EA przychody ze sprzedaży cyfrowej to 60% dochodu (chociaż tutaj nie znalazłam dokładnego splitu z podziałem na cyfrową sprzedaż pełnych gier vs dlc/mikrotransakcji). Activision/Blizzard w 2016 zarobiło na sprzedaży "in-game contentu" 3,6 mld dolarów.

 

Uprzedzając potencjalne narzekania że cytuję tylko Sterlinga - nie będę szukać innego komentarza, bo on doskonale podsumowuje i pokazuje problem. A że facet jest totalnie prokonsumencki (nie zarabia nic na reklamach, w 100% finansuje się z przychodów crowdfundingowych) nie mamy tutaj problemu tego, że może mieć jakiś interes żeby dowalić któremuś konkretnie wydawcy.

 

Jeśli ktoś nie do końca ma świadomość, jak działa mechanizm aktualnie niczym rak toczący nasze ukochane hobby:

Tutaj na uwadze warto również mieć fakt, że Activision (a więc również Blizzard) ostatnio opatentował mechanizm dobierania graczy w multi tak, aby noobków matchować z zaawansowanymi graczami "żeby pokazać im co fajnego w grach można zdobyć".

Spoiler

Oczywiście macie świadomość, że tak naprawdę wyekwipowani wyjadacze będą spuszczać gromki łomot noobkom i "motywować" ich do zakupów w grze by przyśpieszać zdobywanie ekwipunku?

 

Dalsza historia może potoczyć się na kilka sposobów - niestety jednym z nich może być powtórka z 1983 roku... Oby nie, bo sami wiecie ile czasu zajęło branży podniesienie się po tym. Moje zalecenie dla osób które zechcą posłuchać:

• Nie kupuj gier z monetyzacją (mikrotransakcjami). Tak, to oznacza w dzisiejszych czasach "nie kupuj gier AAA". Tylko że wiemy, iż jest to mało realne (sama tłukę namiętnie w Destiny 2, a z jakiegoś powodu sporo ludzi lubi też PUBG...
• Jeśli już musisz to nie kupuj tego draństwa za pełną cenę.
• Nie rób zakupów w grze (gdyby ludzie tego gówna nie kupowali, to w końcu przestano by je implementować).
• Bojkotuj gry z toksycznymi schematami monetyzacji (Battlefront 2, Middle-Earth Shadow of War). Chociaż tutaj Overwatch też powinien dostać po pysku za ograniczone czasowo skiny np na Halloween czy święta co promuje hazard. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
• Uświadom sobie, że nie ma nic za darmo. A jeśli coś jest, to towarem jesteś ty sam.
• Unikaj kupowania preorderów, lootcrate'ów i tym podobnego rak contentu. I żeby była jasność - nie mam na myśli sensownie zrobionej monetyzacji jaką np. można zobaczyć w Path of Exile, które powinno być stawiane za przykład jak zrobić dobrą grę, dać ją ludziom za darmo i utrzymywać się z tego co ludzie w niej kupują cyfrowo

 

A to komentarz na dokładkę.

 

Chętnie się dowiem co wy o tym sądzicie.

Od lat nie grywam w produkty pieprzonego EA, i jak widzę, po raz kolejny, to była słuszna decyzja.

Tylko wiesz, to nie jest jedynie problem EA - bardziej globalne zjawisko które coraz bardziej się nasila z miesiąca na miesiąc.

Może ja jestem pesymistą - ewentualnie mam zbyt dużą wiarę w ludzki rozsądek - lecz od jakichś dwóch lat czekam na jakieś załamanie branży gier. Może nie takie jak w latach osiemdziesiątych, ale odczuwalne.

Gry to biznes, czy to się komuś podoba czy nie. Będą próbowali wyciągnąć z ludzi tyle kasy ile się da. Niestety wychodzi, że da się cholernie dużo. To jeszcze pół biedy. Tyle, że znaczna część tego "cholernie dużo" to rzeczy, które nie powinny być płatne.

Coraz więcej jest także tych cholernych pre-orderów (oczywiście z bonusami, które mają zachęcić do kupowanai kota w worku) i DLC na czapki i inne samochody. Sam nie wiem co gorsze. Oraz właśnie najnowszy hit w branży - lootboxy. Nie chce mi się teraz szukać, ale czytałem gdzieś, że jakiś sąd czy coś innego prawnego z jakiegoś kraju uznało, że to najzwyczajniejszy w świecie hazard. Mikropłatności rodem z gier F2P pojawiają się w coraz większej ilości jak i istotności w pełnopłatnych produkcjach. Wszyscy o tym wiedzą. Większość narzeka na to. I co? Gówno. Łykają wszystko jak pelikany.

 

Ciekaw jestem tylko jak w czasach globalizacji na moje podejście do tego bez wątpienia syfu ma fakt, że dla nas te wszystkie pierdoły wychodzą drożej. Ja jakoś inaczej patrzę na wydanie na pierdołę 5 a 20 złociszy. Mam nadzieję, że moja opinia byłaby taka sama. Jednak pewności nie mam. To mnie trochę przeraża. Sądzę, że nie, bo dodawać umiem i i tak wychodzi to za drogo łącznie - szczególnie kiedy dotyczy to właśnie pełnopłatnych produkcji.

 

Jednak będą doić graczy tak długo jak gracze będą się dawać doić. Niestety nic nie wskazuje na jakąś radykalną zmianę w większości tych co się dają doić, bo tych co są rozsądni jest za mało by zmieniło podejście wydawców. Chyba musiałyby być DLC na podstawowe mechaniki by do niektórych dotarło.

Dzisiejsza młodzież ma takie, a nie inne podejście do tego. To przecież dzieciaki naciagają rodziców na takie duperele jak dlc z "ultra wypasionym mieczem", czy inne równie beznadziejne ficzery.

 

Giganci jak Bethesda powracają do płatnych modów, DLC zostają wydane w tydzień po premierze podstawki, albo nawet równocześnie, czy gry które powinny zostać wydane jako całość zostają podzielone na sezony by wydoić więcej kasy... 

 

Każda branża przeszła swego rodzaju rewolucję w ciągu ostatnich 20 lat, ale niestety większość zmian to nowinki mające na celu usprawnić proces drążenia naszych kieszeni. Gdy przeciętny Kowalski zarabia miesięcznie 2-2,5k pln, a gry kosztują od 100 do nawet 350pln, to coś tu nie gra... 

 

@Amb3r nie do końca. W UK próbowali właśnie oznaczyć to jako hazard ale wniosek odrzucono. Z kolei w Chinach jest skaz hazardu więc tam zmienia się mechanikę tej monetyzacji. 

Ciężko to jednoznacznie oznaczyć jako hazard, jeżeli by tak było to w ten sam sposób trzeba by oznaczyć zdrapki i inne gry losowe. Jak dla mnie to lootcrate w grach to zło od zawsze, dla tego mam w nosie ołwerłocza, chociażby był objawieniem pvp fps, nie kupuję płatnych skórek i na pewno nie kupie BF II. Mimo że uwielbiam SW i robiłem sobie nadzieje na kampanię, tak mi przeszło od ręki. Owszem, zdarza mi się kupować season passy do gier które mi się podobają i w które wiem że będę grał, ale poza tym nie kupuję innych gówien jak np. camo na giwery do GR:W, strojów, itp. -  chyba że są za punkty uplay bądź walutę z gry. 

IMHO napędzanie tej całej machiny mikrotransakcji ma swoje korzenie i wzięło swoją popularność z gier mobilnych, które jak nic potrafią wyłudzić od człowieka każdą złotówkę, w szczególności od dzisiejszej młodzieży o odpornych na myślenie mózgach. co nie szanuje nic bo wszystko ma podane na tacy. Skazani na to jesteśmy i na pewno się to nie poprawi, można się tylko modlić żeby się nie pogorszyło.

@komandor_tarkin można o tym mówić aż do przysłowiowego porzygu. Można nie kupować gier z mikrotransakcjami. Można kupować indyki zamiast AAA. 

 

I oby ludzie to robili - a przynajmniej część z tych rzeczy. 

1 godzinę temu, komandor_tarkin napisał:

w szczególności od dzisiejszej młodzieży o odpornych na myślenie mózgach. co nie szanuje nic bo wszystko ma podane na tacy

Wypraszam sobie. Ja się chyba jeszcze do młodzieży zaliczam, a to do mnie ni w ząb nie pasuje.

 

1 godzinę temu, komandor_tarkin napisał:

Skazani na to jesteśmy i na pewno się to nie poprawi, można się tylko modlić żeby się nie pogorszyło.

Będzie się pogarszać aż coś w wystarczającej ilości graczy pęknie i będzie otwarty bunt.

2 godziny temu, Amb3r napisał:

Wypraszam sobie. Ja się chyba jeszcze do młodzieży zaliczam, a to do mnie ni w ząb nie pasuje.

 

Nie bierz do siebie ogólnych stwierdzeń Amb3r bo oszalejesz, ale przyznasz, że wyjątek (tak Ty, jesteś wyjątkowy) zasadniczo potwierdza regułę. 

4 godziny temu, Amb3r napisał:

Będzie się pogarszać aż coś w wystarczającej ilości graczy pęknie i będzie otwarty bunt.

Otwarty bunt nic nie zmieni. Jedyną rzeczą, która ma szansę odnieść jakiekolwiek efekty jest bicie w ceny akcji wydawców stosujących takie praktyki. Czyli niekupowanie ich "dzieł".

To jest dla mnie właśnie otwarty bunt ^^

@Amb3r warto takie coś precyzować. Domyślnie otwarty bunt dziś jest postrzegany jako "pójdą, pobulwią na reddicie i forach, potrzeszczą na YT, a za kwartał kupią kolejne ścierwo i tak". Niestety.

Otwarty bunt daje tylko krótkotrwałe efekty. (i to nie zawsze) Wiem z doświadczenia. Brałem udział w kilku buntach przeciw Wargamingowi a dokładniej jego polityce dotyczącej serwera europejskiego. Serwer Europejski w World of Warships jest traktowany zupełnie inaczej (gorzej) od pozostałych serwerów. Pierwsi zauważyliśmy to my, polacy. I też zorganizowaliśmy pierwszy duży bunt. Niestety ludzie z innych krajów europejskich naszą akcję wyśmiali, a WG.... zbanowało całkiem sporą grupę osób w tym osoby które nawet nie wiedziały o akcji - tak z rozmachu się niektórym niewinnym oberwało w tym kilku youtuberom.  Na drugą (i od razu również trzecią - bo dwie akcje były prowadzone jednocześnie) nie trzeba było długo czekać - przy okazji kolejnego eventu znowu zbuntowali się polacy tylko tym razem zaczęło się od buntu osób współpracujących z WG (polskich Community Contributor). Efekt był niewiele lepszy niż za pierwszym razem. Niewiele lepszy, ale jednak po raz pierwszy udało się wymusić jakąś deklarację od community managera na serwer europejski (notabene polaka). Przy czym "zachód" Europy nadal nie rozumiał o co nam chodzi mimo iż tłumaczyliśmy im już dosłownie "jak Abel krowie". Najbardziej wyśmiewała nas niemiecka społeczność która wydaje na produkty WG najwięcej kasy. Od tego buntu minęło prawie pół roku i przyszły święta Bożego Narodzenia. Pojawił się kolejny event i... kolejny bunt zaczął się na youtubie  i to angielskim. WG próbowało na początku ukręcić łeb sprawie szantażując youtubera, że albo usunie krytykujący ich film, albo zerwą współpracę, ale koleś im odmówił, a bunt szybko się rozrósł do buntu w niemal całej Europie (wyłamywali się głównie niemcy choć i u nich pojawili się buntownicy). Sprzedaż na serwerze zaczęła spadać, PR leżał więc w końcu WG po raz pierwszy się ugięło pod naporem opinii publicznej. Niestety tylko na kilka miesięcy, bo zauważyli, że kasa znowu zaczyna im się zgadzać na kontach. W odpowiedzi bardzo duża grupa graczy przeniosła konta na serwer rosyjski więc WG zaczęło banować za to konta.  Dalej już nie śledziłem rozwoju sytuacji gdyż po ponad rocznej walce z community managerem w końcu powiedziałem dość i zrobiłem sobie bezterminową przerwę od gier firmy WG. Oni rozumieją tylko jeden argument - Twój portfel. I żeby do niego dotrzeć potrafią łamać prawo. A ty jak chcesz to lataj sobie na Cypr by ich pozwać na drogę sądową (wiem, bo kilku osobom chciało się pozywać WG, ale zrezygnowali gdy usłyszeli, że mogą to zrobić tylko na Cyprze).  

Edytowane 16 Listopad 2017 przez Darayaharus

Fakt. Byłem bardzo nieprecyzyjny ze swoim określeniem.  Pracuję nad tym, ale nadal zdarza mi się skracać myśli do poziomu takiego, że inni nie mogą dojść o co mi chodziło ani mojego toku rozumowania.

Za SJP: 

bunt

1. «sprzeciw, protest, opór»

2. «wystąpienie grupy ludzi przeciwko jakiejś władzy»

 

Jak dla mnie jak już ktoś sobie zadaje fatygę by się buntować to wg mnie powinien to zrobić skutecznie. Co działa zawsze najlepiej? Kasa. Kasa lub jej brak. Buntować to się można osobiście. Otwarty bunt to widoczny i na dużą skalę (no i działający). Więc otwarty bunt w moim rozumowaniu wychodzi masowy "atak finansowy" przez nie dawanie kasy, bo przekupywać nie ma sensu.

Ogólnie patrząc na to, co było, jest teraz i to, ku czemu branża zmierza ostatnia nadzieja w indykach i pokrewnych. Jeśli i tam trafią mikropłatności, to ja pieprzę takie hobby i zaczynam ogrywać steamową kupkę wstydu, a jak (jeśli) mi się materiał do grania skończy to chyba zmienię sobie formę rekreacji. 

 

I owszem, ja głosuję portfelem oraz staram się uświadamiać ludzi aby podejmowali wybór kupić/nie kupić świadomie. Tylko że patrząc na pochód DLC, lootboxów i mikrotransakcji jako całości oraz ciągłe parcie na zakończenie neutralności internetu (w USA kongres przestał się już maskować w ogóle z tym tematem) widzę że to wszystko zmierza tylko ku gorszemu.

 

Well, it was fun while it lasted.

Pasożyty z Wall Street bronią EA i twierdzą, że gry są zbyt tanie.